Od szeregu miesięcy można odnieść wrażenie, że sądy restrukturyzacyjne prawie nie otwierają dotychczas znanych w prawie restrukturyzacyjnym postępowań. I statystyki to potwierdzają, gdyż prawie 88% zainicjowanych w 2021 r. to właśnie uproszczone postępowania restrukturyzacyjne!
Z tego tekstu dowiesz się:
- jakie są zalety uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego,
- kiedy krótki czas uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego staje się wadą,
- jakie narzędzia niedostępne są w uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym,
- jaką ścieżkę restrukturyzacji wybrać.
O niezwykłych zaletach UPR już pisałem – prostota otwarcia, niski koszt, natychmiastowa ochrona przed wierzycielami (czyli egzekucją!) to wystarczający argument, by skorzystać właśnie z tego narzędzia. Często zdarza się, że klienci przychodzą do doradców restrukturyzacyjnych nie z pytaniem, co robić, ale już z odpowiedzią: uproszczona restrukturyzacja. To jakby pacjent przychodził do lekarza i dyktował mu treść recepty.
Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne – szybko nie zawsze znaczy dobrze
Pierwszy pozytywny szok związany z uproszczoną restrukturyzacją już mija. Zaczynamy zauważać, że taka ścieżka restrukturyzacji nie jest idealna, a przynajmniej nie w każdym przypadku stanowi najlepsze remedium. Przede wszystkim okres trwania postępowania, tj. cztery miesiące to jednak czas dość krótki. Zwłaszcza, gdy wchodzimy w postępowanie, mając nie do końca ustalony stan zobowiązań. A w praktyce często księgi rachunkowe dłużnika nie pokazują w sposób absolutnie miarodajny sald zobowiązań. Zaczyna się wówczas żmudne ustalanie sald z wierzycielami, co zabiera pierwszych kilka tygodni postępowania. W tym czasie trzeba również przygotować inne dokumenty do wglądu wierzycieli, jak test prywatnego wierzyciela, czy przynajmniej zręby planu restrukturyzacyjnego.
Ostatecznie na procedurę zawarcia układu (i ewentualne negocjacje z wierzycielami) zostaje niewiele czasu. Szczególnie instytucje finansowe, jak banki potrzebują dużo czasu na oddanie głosu. Słowem: gonitwa z czasem. Zbieranie głosów i niepewność trwa czasem w praktyce do ostatniego dnia UPR.
Zupełnie inaczej na tym tle prezentują się klasyczne postępowania restrukturyzacyjne, w których jest (w praktyce, nie w teorii) dość czasu na szereg czynności zmierzających do zawarcia układu – spis wierzytelności ustala się czasem kilkanaście tygodni, podobnie z planem restrukturyzacyjnym, a gdy przychodzi czas na zgromadzenie wierzycieli, możliwość jego odraczania daje czas na „dogrywkę” w negocjacjach z wierzycielami.
Ograniczone narzędzia w uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym
To jednak nie tylko kwestia czasu. To też kwestia narzędzi, jakie posiadają inne postępowania, a zwłaszcza postępowanie sanacyjne, które umożliwia np. odstąpienie od nierentownych umów, restrukturyzację zatrudnienia, pełną ochronę przed wierzycielami (tj. również przed zabezpieczonymi), etc.
Postępowanie restrukturyzacyjne – jaką ścieżkę wybrać?
Oczywiście można twierdzić, że warto w pierwszej kolejności otworzyć uproszczoną restrukturyzacją, a w dalszej kolejności dopiero kolejne postępowanie restrukturyzacyjne, jednak na drodze do tego może stanąć negatywna ocena sądu restrukturyzacyjnego, który stwierdzi, że skoro wierzyciele już wypowiedzieli się przeciwko układowi, to nie ma sensu przedłużać dłużnikowi immunitetu egzekucyjnego, a jego los zostawić w rękach wierzycieli. Można bowiem wywodzić wniosek, że w razie niepowodzenia UPR, dłużnik kwalifikuje się do upadłości. Nie podzielam zasadniczo tego stanowiska, jednak nie można mu zupełnie odmówić racji. Z tego też względu ostrożniejsze byłoby czasem wybranie od razu innej ścieżki restrukturyzacji.
Nie wiesz, czy uproszczona restrukturyzacja jest dla Ciebie? Porozmawiajmy!